Post miał być niedzielny, ale dopadła mnie jedna z najstraszliwszych migren, z któerj wydobyłam się dziś... zatem smak niedzieli w poniedziałek.
Przepis mojej Mamy, smak dzieciństwa, wykonanie banalne. W wersji prostej. W wersji typu "jest niedziela, zaszalejmy i kalorie nie mają znaczenia" czas wykonania przedłuża się o czas bicia śmietany, zabawy w bicie śmietany, układanie owoców oraz chłodzenie cudnego tortu :)
BISZKOPT CODZIENNY
5 jajek (żółtka oddzielone od białek, bo będziemy ucierać i bić osobno)
1 1/4 szklanki mąki, najlepiej tortowej
1 szklanka cukru (ja używam ciemnego trzcinowego, bo lubię, ale ciasto jest wtedy cięższe)
2/3 płaskiej łyżeczki sody albo cała łyżeczka proszku do pieczenia
ulubione owoce, albo te co są pod ręką: jabłka czy gruszki (obrane, wygniazdowane, pocięte w ósemki), brzoskwinie z puszki lub nie, śliwki, wiśnie... zależnie od pory roku
- w jednej misce ubijamy białka na sztywną pianę
- w drugiej misce ucieramy żółtka z cukrem na wielki puchaty kogiel mogiel
- dodajemy do żółtek mąki, partiami, gdy masa robi się zbyt gęsta dodajemy po łyżce piany z białek
- na koniec dodajemy całą pozostała pianę - najlepiej wmieszać ją delikatnie metalową łyżką zamiast wmiksowywać, ciasto będzie delikatniejsze
- na ciasto wrzucamy owoce, albo układamy jak kto woli, lekko je wciskając
- piec w małej okrągłej tortowej formie (wymaślona i posypana tartą bułką) 30 min w 170C
BISZKOPT NIECODZIENNY
dodatkowo potrzebne będą:
kubek gęstej śmietany, kremówki, takiej do ubijania, średnia whipping cream dla tych co w UK :)
2 łyżki cukru
1/2 szklanki soku np spod brzoskwiń, albo herbatki lipowej z miodem, albo co kto lubi - do nasączenia
- lekko przestudzone ciasto przecinamy na pół wzdłuż długim nożem. Jeśli upiekło się wybrzuszone, tak jak zwykle moje - odcinamy "czapeczkę", którą potem można zjeść z dżemem, a pozostały ładny płaski placek przekrawamy wpół.
- delikatnie łyżeczką polewamy obie połówki tym co wybrałyśmy do nasączenia, po jednej stronie - potem te strony ze sobą zlepimy
- ubijamy śmietanę z cukrem na sztywno. możemy w tym momencie naszemu już wieszającemu się u nóg maluchowi dać małą miseczkę, małą ubijaczkę i ciut śmietany dla zabicia czasu :)
teraz uwaga na "połówki"
- połową śmietany smarujemy połówki ciasta, na jednej układamy połowę owoców
- przykrywamy drugą połową biszkopta
- drugą połową śmietany smarujemy wierzch powstającego tortu :)
- układamy pozostałe owoce w jakiś ładny wzorek
- chłodzimy całość w lodówce ok pół godziny. albo w ogrodzie, przykryte dużą plastikową miską, coby ptaki głodne w zimie nie pożarły rzadkiego przysmaku :)
Jak widać na zdjęciach moja wersja była z brzoskwiniami z puszki oraz borówkami amerykańskimi/kanadyjskimi (nazwa zależna od producenta ;) ) I chłodziłam ciasto w ogrodzie, bo lodówka za mała to raz, a dwa - akurat się zdarzył rzadki w Szkocji słoneczny mroźny dzień!